David obudził się z samego rana. Nadszedł znowu ten dzień, jak co roku od 5 lat. Mimo tych upływającego czasu dalej skrycie bał się jakby był tamtym 12 letnim chłopcem. To straszne, że od jednej karteczki, jednej minuty zależy jego przyszłe życie. A może jednak potrafiłby by wygrać i wróciłby do dystryktu jako zwycięzca? Zastanawiał się próbując myśleć pozytywnie. Nie to nawet nie wchodzi w rachubę, od razu przegnał pozytywną myśl z jego głowy. Po kilku minutach zdecydował się wstać z łóżka. Przecież przed tym i tak nie da się uciec. Z lekkim stresem przebrał się w elegancką, niebieską marynarkę, białą koszule i spodnie koloru marynarki. Na końcu spróbował założyć krawat, ale i jak zwykle mu się nie udało. Z pomocą przyszła Melanie. W 2 minuty zawiozła krawat na jego szyi i przykryła go kołnierzykiem.
- Poradzisz sobie. - pocieszyła go i uśmiechnęła się do niego smutno. Wcale nie wyglądała przekonująco.
Około 13 zjawił się na placu dożynkowym. Nic się nie zmieniło. Tłumy młodzieży, identyfikacja i wejście na ogrodzony przez strażników plac. David ustawił się w samym środku tłumu i zapartym tchem czekał aż cała "uroczystość" się odbędzie. Po chwili na scenę weszła uśmiechnięta prowadząca. Opowiadała o sensie pobytu ludzi na placu dożynkowym w dzisiejszym dniu a potem puściła krótki film. Na koniec całej "ceremonii" podeszła do wielkiego naczynia z imionami i nazwiskami uczestników i wybrała pierwszą osobę, kobietę.
- Lou Sandor! - wyczytała nazwisko z karteczki. Po chwili na scenę weszła młoda dziewczyna, miała może 16 lat. Stanęła z boku a prowadząca podeszła znowu do naczynia. Serce Davida zabiło mocniej. Wylosowała. Szybkim krokiem z uśmiechem na twarzy podeszła do mównicy.
- David Thomson!- powiedziała. Przed oczami chłopca przeleciało całe życie, wiedział, że idąc na igrzyska głodowe idzie na śmierć. Wziął głęboki oddech i wyszedł z tłumu. W jednej chwili znalazł się na scenie. W jednej chwili.... Dla niego było to jak godzina. Czuł żal, ogromną gorycz, która zżerała jego serce. Popatrzył na dziewczynę. Była pewnie rok młodsza. Dziewczyna o pięknych, zielonych oczach podobnych do zielonych, wiosennych łąk. Co w tej chwili musiała czuć? Czy wie, że sobie poradzi? Wie, że się nie podda? - zastanawiał się nie zwracając uwagi na słowa prowadzącej. To chyba nie był moment kiedy zwraca się uwagę na takie rzeczy. Zamyślił się, a w głowie słyszał tylko jedno pytanie " Czy będzie potrafił sobie poradzić?".